Jak za każdym razem, mam ogromną nadzieję, że się spodoba :D
23
luty 2012r.
Obudziłam się, kiedy było już widno.
Kalifornijskie słońce wpadło do sypialni Marka rozświetlając meble, łazienkę i
garderobę.
Wstałam i poszłam do kuchni, gdzie zobaczyłam
swojego wampirzego współlokatora… Albo raczej wampirzego dawcę dachu.
- Dowiem się gdzie byłaś w nocy? – spytał.
– Nie – odparłam grzecznie.
Po tej odpowiedzi Mark chwycił mnie za szyję
i przycisnął do blatu. Poczułam jak jego kciuk dotyka mojej tętnicy, co
wywołało u mnie atak paniki. Nie wiedziałam, co mam zrobić, byłam zaskoczona
jego reakcję.
– Słuchaj, ja mam sposób jak mogę się tego
dowiedzieć, ale któreś z nas będzie przez moment cierpiało, czego nie chcemy,
prawda Caroline? – powiedział, gdy jego usta były zaledwie kilka centymetrów od
mojej szyi.
– Dobra powiem – stwierdziłam, po czym uwolnił
mnie z swojego żelaznego ucisku. – Śniła mi się droga do mojego domu…
– Jeżeli chcesz powiedzieć, to co myślę…
– Zależy, co myślisz…
– Byłaś w domu?
– Nie, tylko przed drzwiami, ale potem jakaś
stara baba wzięła mnie za włamywacza… Ale uciekłam!
– Mój Boże… Caroline!
Postanowiłam, że przemilczę to, iż sąsiadka
mnie rozpoznała… Tak będzie lepiej dla nas.
– Jest jeden pozytyw – zauważył. – Proces
przypominania właśnie się rozpoczął. Wiele wampirów tak zaczyna… Droga do domu…
– Ty też tak miałeś? – spytałam.
– Tak – odparł odwracając wzrok w stronę okna.
– Tyle, że ja inaczej to rozegrałem.
– Ciekawe jak…
Mark poszedł do salonu i wziął jaką gazetę,
którą mi podał. Na jej okładce była jakaś aktorka, której nie pamiętałam, ale
wiedziałam, iż kiedyś oglądałam z nią jakiś film.
– Dotknij jej włosów i skup się na tym, żeby
takie mieć – rozkazał.
Zrobiłam, to co mówił. Chciałam mieć piękne
kasztanowe, długie włosy. Mark zniknął i przyniósł mi lusterko.
– To wampiry mogą się przeglądać? – zapytałam.
Nie uzyskałam odpowiedzi, ale spojrzałam w
lustro i zobaczyłam w nim swoją twarz. Niebieskie oczy, blada cera i kasztanowe
włosy. Już chyba wiem jak to rozegrał. Ale zaraz…
– Czy kiedy stałeś się wampirem, to były już
gazety, na których okładkach były sławne osoby?
– Nie, ale wtedy krew ludzi dawała mi taką
siłę, że bez problemu mogłem przybierać jakiekolwiek postacie. Jeżeli wypijesz
dużo krwi, też tak będziesz mogła, ale na razie pomagaj sobie gazetami.
Przeczesałam swoje loki i stwierdziłam, że
nawet ładnie wyglądam w ciemnych włosach. Byłam w szoku tym zjawiskiem… Mogłam
być kim chciałam… Mogłam wyglądać jak chciałam…
– Masz mnóstwo gazet. Teraz jak będziesz
chciała wyjść na ulice, to wybierz sobie wizerunek. Nie możesz wyglądać jak
Caroline, która nie żyje.
Pokiwałam głową i zaczęłam przeglądać gazetę.
Po paru minutach wiedziałam jak chcę wyglądać. Mark zostawił mnie, bo poszedł
do łazienki, a gdy z niej wyszedł, to zapytał:
– Zielonooka brunetka?
– Powiedz tylko, że ci się nie podobam, a cię
zabiję.
– Dziecino, nie masz ze mną szans – stwierdził
„skromnie”. – Ale ładnie wyglądasz.
– Dziękuję. Miło to słyszeć z twoich ust.
Mark uśmiechnął się i usiadł na kanapie obok
mnie. Nie wiedziałam, co może mi powiedzieć.
– Czyli zaczęłaś już sobie coś przypominać –
zauważył.
Pokiwałam twierdząco głową.
– Jeżeli znowu coś zobaczysz, to mów mi o tym.
Razem rozwiążemy wszystkie twoje problemy.
Musiałam zamrugać kilka razy, żeby zrozumieć głębszy
sens jego słów, po czym powiedziałam:
– Nie wyglądasz na osobę, która jest chętna na
rozwiązywanie cudzych problemów.
Wampir zaśmiał się głośno i zapytał:
– A na kogo wyglądam? Na jaką osobę?
Przyjrzałam się jego twarzy, sylwetce, czarnym
włosom zaczesanym do tyłu, ciemnym oczom, pełnym ustom i poza tym, że wyglądał
jak model reklamujący drogie garnitury albo wodę kolońską, to wyglądał…
- …na mordercę.
Uśmiech zniknął z jego twarzy. Mark odwrócił
wzrok i spojrzał na ścianę.
– W sumie to masz rację – przyznał smutno.
Spojrzał mi w oczy, które nie miały już barwy
gorzkiej czekolady, ale przez ułamek sekundy miały odcień oceanu.
Zakręciło mi się w głowie. Postać Marka
rozmazała się i widziałam już tylko rozgwieżdżone niebo. Na tle gwiazd zobaczyłam błękitne oczy i usłyszałam
głos… Należał do mężczyzny, lecz nie wiem do kogo…
– Dziewczyno, ty musisz żyć i wszystko
zmienić. Żyj…
O nareszcie nowy rozdział! Nie mogę się doczekać kolejnego, świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twoja historia. Zwłaszcza że bohaterka ma takie same imię jak moja ;d
OdpowiedzUsuńCzy możesz mnie powiadamiać na siostry-black.blogspot.com ?
Jeżeli masz ochotę to zapraszam na http://siostry-black.blogspot.com/ gdzie pojawił się rozdział pierwszy.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam!
P.S Jeżeli nie tolerujesz spamu zignoruj to.